Menu

O chrzcie w pierwszych wiekach, katechumenacie, chrzcie małych dzieci, konsekwencjach przyjęcia sakramentu przez władców europejskich, w tym Mieszka - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Józef Naumowicz.

Alina Petrowa-Wasilewicz, KAI: Nowe życie, przejście z ciemności do światłości - tak w pierwszych wiekach chrześcijaństwa określano chrzest. Jak to wyglądało w praktyce?

Ks. prof. Józef Naumowicz: W pierwszych wiekach chrześcijaństwa chrzczono przede wszystkich dorosłych - osoby, które decydowały się na przyjęcie nowej wiary. Jak wiemy, poza Żydami byli to poganie - Rzymianie, Grecy, przedstawiciele ludów, zamieszkujących Imperium Romanum. Ci dorośli przyjmowali chrześcijaństwo w sposób bardzo dojrzały - decydowali o chrzcie, przyjęciu Chrystusa, rozpoczęciu nowego życia. Chrzest dorosłych był poprzedzony dłuższym przygotowaniem. Nawracający się poganin musiał po pierwsze, poznać chrześcijaństwo i trwało to kilka - kilkanaście lat, po drugie musiał uporządkować swoje życie. Nieraz łączyło się to ze zmianą zawodu, ktoś rzeźbił bóstwa pogańskie czy uprawiał niemoralny zawód, musiał też uporządkować związki i dostosować swoje życie do zasad chrześcijańskich.

KAI: Czas przygotowań nazywano katechumenatem.

- Katechumenatem, czyli słuchaniem katechez, Ewangelii, zasad chrześcijańskich. Katechumenat miał też tzw. bliższe przygotowanie. Jeżeli ktoś czuł, że dojrzał do tego kroku, przychodził na rozmowę do biskupa czy innego duchownego i przed Wielkim Postem wpisywał się na listę tych, którzy na Wielkanoc mają przyjąć chrzest. Przez cały Wielki Post trwały już bardzo intensywne przygotowania, nie tylko katechezy, wykład "Ojcze nasz" i "Credo", czyli wyznania wiary, były przeprowadzane kilkakrotne skrutinia, czyli egzaminy - rozmowy sprawdzające, czy ktoś jest przygotowany, ma odpowiednie wiadomości, dotyczące prawd wiary i moralności. Po aprobacie na Wielkanoc, bo był to najczęstszy termin, kandydat przyjmował chrzest. Były i inne terminy, na Zesłanie Ducha Świętego, a w razie konieczności, chrzczono w zwykłe dni.

KAI: Dlaczego w Wielkanoc?

- Gdyż wiązano ten sakrament ze zmartwychwstaniem, z nowym życiem, jakie zaczynał katechumen. To sakrament wtajemniczenia, nie tylko poznania, ale też wejście w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, bo chrzest powoduje śmierć dla grzechu, człowiek oczyszcza się ze wszystkich grzechów i odradza się do nowego życia duchowego, w łączności z Bogiem. W życiu człowieka dokonuje się tajemnica przejścia ze śmierci do życia, naśladując Jezusa.

Ważne w życiu Kościoła pierwszych wieków było to, że jeżeli do wspólnoty wchodziła jakaś liczna grupa ludzi świetnie przygotowanych, świadomych swojego chrześcijaństwa, to takie wspólnoty się odradzały. One nie były tak liczne jak dziś i jeśli otrzymywały zastrzyk potencjału ludzi, to one po ich chrzcie otrzymywały nową dynamikę. Dziś przy różnych okazjach - zwłaszcza Wielkiejnocy, wracamy do tajemnicy chrztu. Ale w pierwszych wiekach świadomość ważności chrztu w życiu wyznawcy Jezusa była o wiele większa niż dzisiaj.

KAI: Dziś powiedzielibyśmy, że było to chrześcijaństwo z wyboru...

- Tak, dlatego, że dorosły decyduje się, przygotowuje, pamięta.

KAI: Nieraz było to połączone z podjęciem ryzyka, bo były okresy spokojne, ale też czasy prześladowań, chrześcijanom groziło męczeństwo.

- Stąd ważność decyzji, godzenie się na dramatyczne konsekwencje, włącznie z utratą życia.
Rzecz jasna, nie było tak, że człowiek po długim przygotowaniu nie popełniał grzechu, ale świadomość decyzji była o wiele większa - pamiętali, jakie były konsekwencje ich wyboru, jakim trzeba być człowiekiem i jakie zobowiązania z tego płyną.

KAI: Kiedy zaczęto chrzcić dzieci, jakie rozumowanie doprowadziło do tego? Nieraz jest to krytykowane, słychać głosy, że "ktoś za mnie zdecydował, ja nie miałem nic do powiedzenia"? Dlaczego Kościół odszedł od chrześcijaństwa z wyboru i przeszedł do chrzczenia małych dzieci.

- Do IV wieku przeważnie chrzczono dorosłych, tych, którzy się nawracają. Po edykcie cesarza Konstantyna w 313 r. chrześcijaństwo zaczęło jeszcze szybciej się rozpowszechniać. Gdy chrzest przyjmował cały dom, tak jak dom Korneliusza w Dziejach Apostolskich, czyli głowa rodziny, jej członkowie, włącznie z niewolnikami, chrzczono także dzieci. Chrześcijańscy rodzice albo chrzczą dzieci, albo już w dzieciństwie zapisują je do katechumenatu i ten katechumenat, czyli przygotowanie do chrztu, trwał całą młodość. I dopiero kiedy przychodził czas decyzji, osoba ta przyjmowała sakrament. Wszyscy wielcy autorzy do IV wieku urodzili się w rodzinach chrześcijańskich lub mieszanych. Matka św. Augustyna, św. Monika, była gorliwą chrześcijanką, ojciec poganinem. Ale gdy synowi groziła śmierć, Monika przygotowała go do chrztu, a gdy odzyskał zdrowie, przełożyła chrzest żeby jako dorosły świadomie go przyjął. I tak się stało.

Bazyli Wielki urodził się w rodzinie gorliwych chrześcijan, ale przyjął chrzest dopiero po studiach, chociaż w czasie studiów chodził do kościoła na liturgię Słowa i mówił, że zna tylko dwie drogi: do kościoła i na uczelnię. Ale nie był ochrzczony. Natomiast w V wieku, sto lat po decyzji Konstantyna, Cesarstwo staje się w większości chrześcijańskie, rodziny stają się chrześcijańskie i teraz rodzina podejmuje decyzję w imieniu dziecka, ale też zobowiązuje się, że doprowadzi je do świadomej wiary.

KAI: Rodzice równocześnie zobowiązują się do wychowania dziecka w odpowiedni sposób, katechumenat przechodzi w ich ręce i robią to we współpracy z Kościołem.

- Tak, i dlatego przed każdym chrztem kieruje się najpierw pytania do rodziców i chrzestnych, czy będą wychowywać dziecko w wierze. To stara tradycja, pochodząca z pierwszych wieków. Tak jak wówczas, gdy przychodził do wspólnoty poganin, ktoś z ochrzczonych musiał za niego poręczyć, wprowadzić. Ta instytucja utrzymała się do dziś, są nimi obecnie rodzice chrzestni i jest to znak, że cała wspólnota jest odpowiedzialna za wprowadzenie dziecka w świat wiary, że bierze ten obowiązek na siebie.

KAI: Jakie były argumenty, by chrzcić małe dzieci, bo chyba nie tylko z powodu wysokiej śmiertelności?

W końcu IV w., kiedy większość staje się chrześcijańska, biskupi, np. Bazyli Wielki, który przyjął sakrament jako osoba dorosła, nawołuje żeby nie odkładać chrztu i chrzcić jak najwcześniej. Gdyż jest to tak wielki dar, że dziecko powinno otrzymać go jak najwcześniej, by móc ten dar rozwijać w młodości. Dzieciństwo i młodość to czas najlepszy dla formacji i jeśli dziecko otrzyma te dary, gwarantuje mu to lepszy rozwój duchowy, niż gdyby czekało dwadzieścia, trzydzieści lat. Przypomnijmy, że na Wschodzie do dziś utrzymuje się zwyczaj połączenia chrztu i bierzmowania.

KAI: Dlaczego?

- To pierwotna praktyka Kościoła - jeżeli chrzczono dorosłych to i bierzmowano, bo bierzmowanie było wejściem w dojrzałość chrześcijańską. Ktoś mając 30-40 lat był dojrzały. Przy chrzcie stosowano więcej namaszczeń, czyli dodatkowe namaszczenie, które na Zachodzie zostało rozdzielone - w dzieciństwie przyjmuje się chrzest, człowiek staje się dzieckiem Bożym, a gdy osiągnie się dojrzałość fizyczną, emocjonalną, intelektualną, człowiek jeszcze raz przyjmuje namaszczenie i to jest znak przyjęcia Ducha Świętego, czyli świadomego już przyjęcia chrześcijaństwa. To rozdzielenie jest typowe dla Kościoła katolickiego.

Chrzest jest więc darem, który jak najwcześniej należy przyjąć i dzięki niemu rozwijać życie duchowe. Tak jak z pokarmem fizycznym nie czekamy, a podajemy w odpowiednim czasie, podobnie jest z sakramentem chrztu. Podobnie jest z Komunią św. - nie czekamy, aż człowiek osiągnie dojrzałość, udzielamy je ośmio- dziewięcioletniemu dziecku. Chrzest otwiera drogę do innych sakramentów, umożliwia rozwój, gdyż poganin może się jedynie modlić.

KAI: W późniejszych wiekach chrześcijanie, którzy odłączali się od Kościoła katolickiego zarzucali katolikom, że chrzest przyjmują osoby nieświadome doniosłości tego wydarzenia. Jak można odpowiedzieć na ten zarzut?

- Zwrócić uwagę, że tak jak katolicy w tych Kościołach wychowuje się ściśle w duchu zasad wiary i chrzest jest niemal automatycznie przyjmowany. W Kościele powszechnym o nie odkładaniu chrztu na później apelowali pisarze chrześcijańscy argumentując, że z wielkim darem nie należy zwlekać. Zalążek życia Bożego, jaki otrzymujemy w czasie chrztu, ma się w nas rozwijać. Ale gdy upowszechnił się chrzest dzieci, równolegle z tym weszła do praktyki wiernych częsta spowiedź. Od V-VI wieku zanika katechumenat, czyli dłuższe przygotowanie do chrztu, a rozpowszechnia się częsta spowiedź.

KAI: Ale były też nadużycia, związane z chrztem dorosłych. Skoro chrzest gładził grzechy, wielu uznawało, że sobie pożyje byle jak, a potem ochrzci i zapewni sobie niebo. Tak zrobił cesarz Konstantyn Wielki.

- To także zdecydowało o tym żeby chrzcić dzieci. Wiele osób uważało, że w młodości mogą się wyszumieć, a dopiero w podeszłym wieku przyjąć chrzest i rozpocząć wzorowe, bogobojne życie. Ostatecznie zwyciężyła koncepcja, że miłosierny Bóg jest gotów nam wszystko przebaczyć i trzeba podjąć ryzyko i przyjmować chrzest jak najwcześniej.

KAI: Jak starożytni pisarze chrześcijańscy ukazywali chrzest, jakich metafor używali?

- Zachowały się katechezy chrzcielne dwojakiego rodzaju - przygotowujące do chrztu i one dotyczą zasad moralnych i prawd wiary, natomiast po chrzcie przez tydzień już ochrzczeni przychodzili do kościoła, przyjmowali Komunię św. i dopiero wówczas słuchali katechez o samym chrzcie i o Eucharystii. Co miało miejsce w tzw. białym tygodniu i zachowało się do dziś wobec dzieci, które przyjęły I Komunię św.
Tych katechez mistagogicznych, a więc wtajemniczających, wprowadzających w sakramenty chrztu i Eucharystii, np. św. Augustyna, św. Ambrożego, zachowało się bardzo dużo i one dopiero ukazują człowiekowi, który przyjął Jezusa, wiarę, bo tylko on może pojąć, choćby intelektualnie, wartość, wagę, tajemnicę chrztu i Eucharystii.

Pisarze zaś czerpali metafory z Pisma Świętego, np. ze św. Pawła, śmierć i zmartwychwstanie. Pamiętajmy, że w pierwszych wiekach dorosłych chrzci się w baptysteriach - budowlach przy kościołach, w których są baseny chrzcielne i katechumeni zanurzali się całkowicie lub częściowo, do kolan czy pasa, a byli nadzy. Wchodzono po schodkach od strony zachodniej i odbywała się ceremonia, nieraz biskup czerpał z wody chrzcielnej i polewał głowę. Po wyjściu z basenu nowo ochrzczony otrzymywał białe szaty i odwracał się na wschód - w kierunku światłości, gdyż Chrystus jest światłem na oświecenie pogan, jak mówi starzec Symeon w swoim kantyku, był porównywany do wschodzącego słońca.

Obmycie, odrodzenie i oświecenie umysłu, to kolejne porównania i tropy. Wszelkie przywracanie wzroku ociemniałym lub uzdrowienie oczu w interpretacji Ojców Kościoła obrazuje chrzest, gdyż człowiek zaczyna więcej widzieć. Światłość, narodzenie, oczyszczenie - to są najczęstsze nazwy, obrazujące wewnętrzną, duchową rzeczywistość. A także wszczepienie młodej oliwnej gałązki w stary pień - tak samo i my jesteśmy wszczepieni w życie Jezusa.

KAI: W tym roku obchodzimy 1050. rocznicę chrztu Mieszka I. Czym był chrzest władcy? Europejscy władcy, począwszy od Franków, po kolei przyjmowali chrzest.

- Władcy państwa Franków jako pierwsi przyjęli chrzest z rąk katolickiego biskupa. Wcześniej, na początku IV w. władca Armenii przyjmuje chrzest i od tego momentu rozpoczyna się proces chrystianizacji kraju. Później Gruzja, Etiopia i Konstantyn - wszyscy są ochrzczeni w pierwszej połowie IV wieku. Konstantyn, choć przyjął sakrament na łożu śmierci, dał jednak najbliższym, rodzinie, dworowi, poddanym, przykład. Prześladowane wcześniej chrześcijaństwo teraz odzyskuje wolność, zaczyna swobodnie działać, rozwijać się. Chrzest władcy daje impuls do upowszechniania chrześcijaństwa. I we wszystkich tych przypadkach nie liczy się, czy Konstantyn Wielki, władcy Armenii, Gruzji czy Etiopii przeprowadzili polityczną kalkulację, ważna była osobista decyzja władcy.

KAI: Historycy najczęściej twierdzą coś odwrotnego - że właśnie były to kalkulacje polityczne, dynastyczne, itd. Ale Mieszko wybrał tego jedynego, najmocniejszego Boga. Zaczynało się więc od nawrócenia władcy.

- Tak, już w średniowieczu Tietmar czy inni historycy piszą, że decydujący był wpływ jego żony, czeskiej księżniczki Dobrawy. Władca Czech zgodził się na małżeństwo córki z władcą pogańskim i warto zwrócić uwagę, że w kontrakcie nie był postawiony warunek, że Mieszko ma się nawrócić. Księżniczka przybyła do Polski w 965 r. i już w Wielkim Poście następnego roku odbył się chrzest jej męża. Przypuszcza się, że jej osobisty wpływ był bardzo mocny. Nawiasem mówiąc, nie znamy jej imienia. Znana jest jako Dobrawa, czyli 'dobra', istnieje interpretacja, że jej imię wiąże się z kolorem włosów - dębowego, lub z jej bardzo mocną, przypominającą dąb, postawą. Niezależnie od szczegółów nie ulega wątpliwości, że państwo Mieszka weszło dzięki temu do pierwszej ligi europejskiej i że stało się to dzięki osobistemu nawróceniu władcy. Wtedy był to gest wielkiej odwagi, on wiedział, że ma przeciwników, że nie wszyscy przyjmą jego decyzję, bo wielu nie zaakceptuje faktu, że wyrzekł się swoich bogów. Był to gest odwagi, za którą szło jego osobiste przekonanie.

Przypomnijmy, że w Polsce niedługo potem nastąpiła reakcja pogańska, w Rzymie Julian Apostata próbuje przywrócić pogaństwo. W wielu krajach, w których władcy przyjmują chrzest, pogaństwo jest na tyle silne, że po 50, nawet 100 latach, następuje reakcja.

KAI: Było to także przeciw establishmentowi...

- Rzeczywiście, to nie była prosta i łatwa decyzja. Jej podjęcie i realizacja musiały wynikać z wewnętrznego przekonania, stąd determinacja wypływająca z osobistego nawrócenia. W przeciwnym razie władca nie potrafiłby przekonać swojego narodu.

KAI: Jakie były najważniejsze konsekwencje dla państw i jednostek płynące z przyjęcia chrześcijaństwa?

- Z Dobrawą przybywają kapłani, ludzie ukształtowani przez kulturę łacińską, którzy zaczynają ewangelizować swoje otoczenie. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa Polska wchodzi w obręb zachodniej kultury łacińskiej, która rozwija się już od wielu wieków, uzyskuje dostęp do tradycji greckiej, rzymskiej i żydowskiej. Wchodzi więc w krąg najstarszych, najwyżej rozwiniętych kultur europejskich. Po drugie - zaczyna czerpać z wartości samego chrześcijaństwa, czyli praw człowieka, wypływających z zasady miłości, przebaczenia, szacunku dla życia, małżeństwa. Małżeństwo uznawane było za święte i nierozerwalne, prawa żon były chronione, mordowanie dziewczynek, nierzadkie w schyłkowym okresie Imperium czy w Skandynawii, było potępione.

To pojęcia całkowite nowatorskie dla ówczesnego świata, choć do dzisiaj walczymy z naszymi grzechami i próbujemy te zasady wprowadzać, ale oni zaczęli. Dostęp do dziedzictwa całego kontynentu oraz ochrona człowieka - to wielki skarb, otrzymany wraz z darem chrztu. I warto przypominać o wielkiej roli kobiet w przyjmowaniu i rozpowszechnianiu chrześcijaństwa. Polski przykład potwierdza, że była nie do przecenienia.

Rozmawiała Alina Petrowa-Wasilewicz (KAI) / Warszawa

Prof. Kłoczowski: Chrzest legitymacją do europejskiej "Respublica christiana" (wywiad)

Dzięki przyjęciu chrztu Polska wchodzi w zachodni obszar europejski, oparty na określonej kulturze i systemie prawnym, tam gdzie chrześcijaństwo było bardzo zasadniczym elementem - mówi prof. Jerzy Kłoczowski, jeden z najwybitniejszych polskich mediewistów, w wywiadzie dla KAI.

KAI: Niebawem będziemy obchodzić jubileusz 1050. rocznicy Chrztu Polski. Dlaczego pogański książę Polan, Mieszko w tym właśnie momencie podejmuje taką decyzję?

Prof. Jerzy Kłoczowski: Decyzja Mieszka o chrzcie – choć mająca olbrzymie konsekwencje w innych sferach – w danym momencie była decyzją przede wszystkim natury politycznej. A pamiętać trzeba, że księcia Mieszka charakteryzowały wyjątkowe zdolności w tej sferze.

Musimy wiedzieć, że państwo Polan doświadczało wówczas bardzo poważnych zagrożeń ze strony sąsiadów. Od zachodu stykało się ono z zagrożeniem niemieckim, od południa czeskim, a od północy ze strony pogańskich Wieletów. Mieszko był doskonale świadom, że jeśli nie przyjmie chrześcijaństwa, to przegra wszystko. Wówczas tylko przyjęcie chrześcijaństwa gwarantowało uznanie przez europejskich sąsiadów danego państwa za niezależne.

W połowie lat 60-tych dziesiątego wieku Mieszko zdecydował się więc zawrzeć porozumienie z Czechami, którzy pomimo, że najeżdżali ówczesne jego państwo, a nawet zajęli jego dużą część, gotowi byli do takiego przymierza. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami miało ono być przypieczętowane małżeństwem, z czeską księżniczką Dobrawą, córką praskiego księcia Bolesława.

KAI: Dobrawa - jak piszą kronikarze - jednak postawiła wyraźne warunki poślubienia Mieszka?

- Tak, warunkiem jaki jednoznacznie postawiła Dobrawa, był chrzest Mieszka. Nie zamierzała ona wychodzić za poganina. Takie było jej wyraźne żądanie i Mieszko to przyobiecał.

KAI: Czy możemy precyzyjnie określić datę chrztu oraz miejsce, gdzie on nastąpił?

- Chrzest Mieszka nastąpił wedle wszelkiego prawdopodobieństwa na Wielkanoc 966 r., przypadającą wtedy 14 kwietnia, w jednym z głównych grodów Wielkopolski, której stolicą było wówczas Gniezno. Nie sposób tego bardziej precyzyjnie określić. Natychmiast po chrzcie, skoro Czesi przysłali mu pomoc militarną, Mieszko wyprawił się przeciwko Wieletom.

KAI: Jak przebiegał sam moment chrztu?

- Sam obrzęd chrztu przebiegał bardzo szybko, gdyż państwo Mieszka charakteryzowało się wielką a nawet bezwzględną karnością, którą respektować musieli zostali jego poddani. Zarówno za Mieszka, jak i jego następców w państwie Piastów obowiązywała wyjątkowa dyscyplina, a nieposłuszeństwo wobec księcia karane było śmiercią.

KAI: Wygląda więc na to, że ta pierwsza chrystianizacja była czymś dość powierzchownym, przeprowadzonym pod przymusem?

- Czy innym była i na zupełnie innych regułach opierała się chrystianizacja będąca następstwem chrztu. A pod nieobecność zajętego wojną Mieszka, prowadzona ona była pod kierunkiem Dobrawy. Główną rolę w niej odgrywali duchowni przybyli z Czech. Główną rolę odgrywał biskup misyjny Jordan. Był to Niemiec, ale wcześniej osiadły w Pradze i znający język słowiański. Temu między innymi zawdzięczamy wiele terminów pochodzenia czeskiego w naszym słowniku chrześcijańskim.

Rola Dobrawy w dziele tej pierwszej chrystianizacji naszych ziem była zupełnie niezastąpiona. To właśnie jej powinniśmy budować pomniki. Jest to także ważny przyczynek do roli świątobliwych kobiet w naszej historii. Jej znaczenie można porównywać z rolą świętych niewiast takich jak Jadwiga Śląska czy św. Jadwigi, której chrzest zawdzięcza Litwa.

Dzięki Dobrawie, młody Kościół w Polsce stał się także szczególnym punktem zainteresowania Stolicy Apostolskiej. A stało się tak poprzez kontakty z Rzymem, jakie utrzymywała jej siostra Mlada, która była przełożoną jednego z klasztorów w Pradze. Ta wyjątkowo obyta i wykształcona mniszka miała bezpośredni kontakt z papieżem i osobiście odwiedzała go w Rzymie. To na jej prośbę papież mianował Jordana biskupem misyjnym i skierował go do Polski.

KAI: Jaki zakres terytorialny miało dzieło chrztu, zapoczątkowane przez Mieszka?

- Trudno jest określić dokładnie zakres geograficzny chrystianizacji dokonanej przez Mieszka i Dobrawę, to najprawdopodobniej był on tożsamy z terenami, które były swego rodzaju „jądrem” jego państwa. Chodzi i tu Wielkopolskę z Gnieznem, Poznaniem i innymi grodami, jak również Kujawy.

KAI: Przyjęciu chrztu państwo Mieszka zawdzięcza szybki rozwój w rodzinie krajów europejskich?

- Znaczenie tego chrztu, leży w tym, że zapewnił on trwanie chrześcijaństwa w Polsce na długą metę. Dzięki przyjęciu chrztu Polska wchodzi w cały ten zachodni obszar europejski, oparty na określonej kulturze i systemie prawnym - tam gdzie chrześcijaństwo było bardzo zasadniczym elementem. Krótko mówiąc w obszar zachodniej kultury europejskiej, dzięki czemu zawdzięcza swój szybki rozwój i który nadaje jej tożsamość do dziś.

Nie było to jednak takie proste, ani łatwe. Musimy pamiętać, że podobnie jak Mieszko, kolejnych jego ośmiu następców rządziło swym państwem w sposób absolutnie despotyczny, a za sprzeciw groziła śmierć. Stanowiło to poważny problem. Po początkowych sukcesach Mieszka i Bolesława Chrobrego, spowodowało to jednak katastrofę państwa, która zaczęła się od już od czasów Mieszka II.

Ten despotyczny sposób sprawowania władzy przez pierwszych Piastów spotkał się jednak w pewnym momencie z bardzo ostrym protestem biskupa krakowskiego Stanisława ze Szczepanowa. I to właśnie było przyczyną jego zamordowania w 1079 r. z polecenia Bolesława Szczodrego. Fakt morderstwa biskupa krakowskiego wywołał jednakże bunt poddanych księcia, którzy doprowadzili do jego wygnania. Zakwestionowane zostały dotychczasowe metody rządzenia.

KAI: Można powiedzieć, że Kościół, znajdując się wówczas w sporze z państwem, po raz pierwszy wygrywa...

- Widomym znakiem tego był bardzo silny kult biskupa Stanisława. Wiązał się on z odrzuceniem despotycznego systemu rządów zbudowanego przez pierwszych Piastów. Szeroki nurt jaki zaistniał w ówczesnych elitach po śmierci św. Stanisława postulował konieczność istnienia prawa, które będzie podstawą porządku państwowego. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie postulował było wprowadzenie sądów. Jego głównym orędownikiem był Wincenty Kadłubek, który pisze na ten temat traktat o fundamentalnym znaczeniu. Był on człowiekiem bardzo dobrze wykształconym na Zachodzie, na ówczesnych uniwersytetach chrześcijańskich. Przez długi czas jego dzieło było niedoceniane, traktowane jako rodzaj zwykłej kroniki, a tymczasem „Kronika polska”, która wyszła spod jego pióra, była traktatem dającym podstawy koncepcji państwa prawa. Dotychczasowy system rządzenia poddał ostrej krytyce systemu. Państwo postrzegał jako „Respublikę”, czyli dobro wspólne.

Mistrz Wincenty przyczynił się także bardzo do kanonizacji biskupa Stanisława, on też bardzo silnie propagował jego kult. Warto podkreślić, że tą drogą Kościół katolicki w XI wieku po raz pierwszy w swej już ponad 1000-letniej historii uzyskał pełną wolność i niezawisłość.

Możemy powiedzieć, że chrześcijaństwo przychodzi do Polski tak naprawdę w XIII wieku i to w swoim najlepszym wydaniu. A dzieje się tak w dużej mierze także dzięki dominikanom i franciszkanom. Wcześniej, od czasów Mieszka i Chrobrego, był tu tylko Kościół państwowy. W XIII stuleciu Polska staje się istotną częścią Kościoła i kultury zachodnioeuropejskiej. Zbiega się to z pogłębioną chrystianizacją.

KAI: Pan Profesor w swych badaniach mówi często o kluczowym znaczeniu dla kształtowania się cywilizacji europejskiej "renesansu XI i XII wieku". Na czym on polegał?

- Podstawę stanowi wolne społeczeństwo, które powstaje w ciągu X-XIII stulecia. Prawa gwarantują wolność wsiom, miastom, stanom, różnym wspólnotom i Kościołowi. Nie ma niewolników, jak w starożytności. Kościół uzależniony dotąd od państwa, uzyskuje wolność, autonomię. Nie ma mowy o teokracji czy wszechrządach cesarza (jak w Rzymie i Bizancjum). Wyraźnie rysują się podstawy rozdziału państwa i Kościoła.

Głęboka ówczesna reforma Kościoła nawiązuje do europejskiej, powszechnej edukacji wiernych, rzeczywistej chrystianizacji, europeizacji, dotąd bardzo zaniedbywanej. Prawa gwarantujące wolność tworzą trwałe podstawy demokracji, zwalczania dyktatur. Powstające uniwersytety, trwałe dzieło epoki, zapewniają silne zaplecze intelektualne rozwijającej się cywilizacji i Kościołom. Bardzo rozbudowane w ostatnim stuleciu międzynarodowe badania historyczne stworzyły nowy obraz dziejów zachodniego, łacińskiego kręgu cywilizacyjnego – możemy powiedzieć „naszej Europy” – która przez stulecia określała się sama jako Rzeczpospolita Chrześcijańska, „Res Publica Christiana”. Bardzo intensywnie od XI-XIII wieku jako społeczeństwo uczonych ludzi czterech stanów, co je różni zasadniczo od poprzednich okresów starożytności. Wolność, podobnie jak społeczeństwo i państwa, uzyskuje (po raz pierwszy) Kościół Rzymski z papieżem na czele.

Równolegle z reformą Kościoła rozwija się potężny ruch intelektualny, rodzą się uniwersytety i scholastyka i bogaty, wielostronny Renesans, nawiązujący do starożytności. Ten Renesans, pokazały to dobrze badania, łączy w XII-XIII wieku dziedzictwo starożytności z chrześcijaństwem, tworząc trwałe podstawy kultury europejskiej i humanizmu europejskiego. Europa odkrywa w tym okresie i integruje dorobek humanizmu epoki starożytnej, dowartościowując w ten sposób świat natury i rozumu ludzkiego. Racjonalizm Arystotelesa zostaje przez św. Tomasza z Akwinu włączony w samo jądro kultury chrześcijańskiej. W odkrywaniu człowieka osobne miejsce zajęły takie wartości jak przyjaźń i miłość, należące zarówno do starej tradycji judeochrześcijańskiej, jak i szczególnie kultywowane przez starożytność: Cyceron czy Owidiusz. – Nasz humanizm chrześcijańsko-renesansowy oznacza daleko idącą waloryzację człowieka i jego zdolności twórczych, jego rozumu i serca oraz poczucia odpowiedzialności. Jednym z podstawowych elementów wiary chrześcijańskiej jest wówczas kult Chrystusa-Człowieka, pomagający w odkryciu godności osoby ludzkiej i pokazujący wzorzec postępowania.

KAI: Jest to też okres głębokiej wewnętrznej reformy chrześcijaństwa....

- Olbrzymią rolę w tym zakresie pełnią zakony żebracze: franciszkanie i dominikanie. Oznacza to reformę, która nawiązuje wprost do Ewangelii i w tym duchu wzbogaca kształtujący się europejski humanizm. Typowym przykładem są dominikanie i franciszkanie, gdzie naśladowanie Chrystusa, radykalizm Ewangelii łączy się z otwartością na wiedzę i obecnością na uniwersytetach.

Osiągnięcia intelektualne, rozwój coraz większej liczby czynnych ośrodków intelektualnych, i faktyczna inkulturacja chrześcijaństwa w przestrzeni europejskiej stanowi jedno z kluczowych zjawisk dla rodzącej się wówczas „Respublica Christiana”, Rzeczpospolitej Chrześcijańskiej – Europy. Z określenia Res Publica wyrósł nowożytny republikanizm i oczywiście nasza Rzeczypospolita jako dokładne tłumaczenie tego terminu.

KAI: Średniowieczną "republikę chrześcijańską' utożsamiono do niedawna z typem państwa typowo wyznaniowego. Ale jest to chyba mocno zafałszowany stereotyp myślenia?

- Oczywiście. Warto przypomnieć, że ta średniowieczna „Respublica Christiana” nie oznaczała bynajmniej jakiejś formacji wyłącznie wyznaniowej, (rządy papieży i biskupów), lecz kulturową w najszerszym tego słowa znaczeniu. Było to pojęcie oznaczające identyfikację kultury z chrześcijaństwem. Termin ten nie miał nic wspólnego z Państwem Kościelnym.

Z kolei wieki XIII-XV są wielkim okresem głębokiej i powszechnej chrystianizacji społeczeństwa europejskiego. Chrześcijaństwo dociera do każdego człowieka, mężczyzny i kobiety, rodzin – wydobywają to wszystkie najnowsze badania – a prawdziwymi chrześcijanami przestają być tylko księża i mnisi. Następuje dowartościowanie świeckiego wiernego, w kształtujących się wówczas wspólnotach wiejskich i miejskich Europy. Od tego czasu mieszczanie i chłopi stają się szczególnie chrześcijanami.

Można powiedzieć, że formacja religijna, którą określiliśmy mianem „Respublika Christiana”, w Europie przetrwa w tradycji zwłaszcza wsi europejskiej długo, wcale nie rzadko do XVIII wieku.

KAI: Dziękuje za rozmowę.

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

Przeczytaj o głównych założeniach projektu inicjatywy obywatelskiej „Stop aborcji"

Aktualności

Galeria

Pozostałe

Wielki Tydzień

google facebook بازی انفجار ترفند بازی انفجار بازی انفجار رایگان بازی انفجار شرطی آموزش پوکر آموزش پوکر آنلاین بهترین سایت پوکر برترین سایت پوکر پیش بینی ورزشی