Logo

Sens życia jest przyrównywany do szczęścia. Ileż razy jednak przekonujemy się na własnej skórze, że nie można znaleźć szczęścia, szukając go wyłącznie dla siebie.
A jednak wielu uważa, że jeśli trzeba się podzielić czymś z bliźnim, to się traci. Tacy ludzie tylko czerpią z innych, nie dając nic w zamian. Duchowo są jak wyczerpana
studnia. Doprawdy człowiek potrafi być mistrzem nienasycenia, konsumowania,gromadzenia tylko dla siebie, przypisywania sobie wszystkich zasług.

Niektórzy twierdzą, że szatan nie istnieje. On tymczasem przeistacza się w różne formy pokus, w danym momencie najtrudniejszych do zwalczenia. Jedną z nich jest dzisiaj pokusa utraty sensu życia wiecznego, a skupienia się wyłącznie na ziemskich przyjemnościach. Wielu ludziom skutecznie ,,zaciemnia" sens pytań ostatecznych walką o byt, dobrobyt, więcej chleba... Niby taka postawa wydaje się słuszna, zgodna z naturą, ale czyha na nas niebezpieczeństwo popadnięcia w niewolę pieniądza, dostania się w tryby maszyny konsumpcji, zdobywania tego, co materialne, z całkowitym zachwaszczeniem własnej duchowości. Kiedy po jakimś czasie spojrzy się wstecz, widzi się pełne spichlerze, ale puste serca. Ale nawet Bóg nie będzie próbował nikogo z nas wepchnąć do nieba wbrew samemu człowiekowi. 

Jak się wydaje, największą klęską dla człowieka jest zaniechanie pytań o sens życia, zaprzestanie poszukiwań, a równocześnie zamknięcie się we własnej skorupie przyjemności i pragnień. Wielu musi zgodzić się na to, że ich życie z pewnego punktu widzenia może się wydać błahe, nieużyteczne, małowartościowe. Żyjąc z dala od wielkich wydarzeń, pracując ciężko na co dzień, mogą nie widzieć trwałych owoców tej pracy, czyli po prostu sensu życia. Trudno im nieraz uwierzyć, że dla wszystkich jest skarb ukryty w roli, drogocenna perła w rękach kupca, że to my sami jesteśmy tym skarbem dla Boga. Bo przecież zbawienie nie jest wymysłem żadnego z systemów religijnych czy filozoficznych, ale jest rzeczywistością, która się staje z dnia na dzień, realizuje w nas, jeśli odnajdujemy siebie w innych przez miłość. To odkrycie siebie w miłości jest jak śmierć i zmartwychwstanie: śmierć dla siebie, zmartwychwstanie dla innych. Poznanie tego jest w istocie nie tyle odkryciem siebie, ale Chrystusa. Miłość zamyka krąg zbawczy.

Carl JUNG – najwybitniejszy psycholog naszych czasów twierdził, że wśród pacjentów, którymi się zajmował, nie było ani jednego, którego problem utraty sensu życia nie sprowadzałby się w ostateczności do znalezienia właściwego, religijnego poglądu na świat. Twierdził, że każdy z nich zachorował, ponieważ utracił to,co wielkie religie wszystkich czasów miały człowiekowi do zaoferowania, a powrót do zdrowia możliwy był dla nich tylko pod warunkiem odzyskania wiary.Zbawienie jest odnalezieniem przez wiarę siebie w Bogu i Boga w sobie, jest odważnym podjęciem walki ze swoimi słabościami, ograniczeniami, bez względu na to, w jakiej religii czy kulturze ktoś się urodził.

Każda religia stanowi swego rodzaju wyzwanie dla człowieka, aby przełamał duchowy zastój, egoizm, przywiązanie do dóbr doczesnych, aby nie handlował własną nieśmiertelnością. Religia poszerza horyzonty człowieka o wymiar nadprzyrodzoności. Każde życie nabiera nowej perspektywy, której osią staje się jedność z Bogiem. Modlitwa bowiem pozwala człowiekowi odnaleźć się w orbicie Bożego działania i miłosierdzia. Faktycznie utrata sensu życia jest utratą wiary w Boga, a w konsekwencji zapomnieniem o miłości
i modlitwie. Wówczas przed każdym może otworzyć się z powrotem świat wiary i bogactwo łaski Pana.

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO KOŃCOWE. Za wszystko niech będzie zawsze błogosławiony i wychwalany Stwórca i Odkupiciel nasz, z którego nieskończonej hojności wypływa wszelkie dobro i łaska. Oby zechciał otwierać wam z każdym dniem coraz obficiej źródło swego miłosierdzia w celu pomnożenia i prowadzenia dalej tego, co rozpoczął w waszych duszach. Nie wątpię, że dokona tego dzięki swej najwyższej dobroci, która tak bardzo pragnie udzielać swych dóbr i dzięki swej wiecznej miłości, która o wiele bardziej skłonna jest do udzielania nam doskonałości niż my do jej przyjęcia. Jest rzeczą pewną, że Bóg ze swej strony jest gotów dawać, byleby tylko z naszej strony nie zabrakło pokory i pragnienia – jakby naczynia gotowego na przyjęcie jego łaski – i byleby widział, że należycie korzystamy z otrzymanych darów i że gorliwie i pilnie prosimy o Jego łaskę.
Raoul FOLEREAU

Parafia Brochów. Wszelkie prawa zastrzeżone.